Kolejny dzień w Bolzano był naszym ostatnim dniem w Południowym Tyrolu. Zaczęliśmy go od wjechania kolejką górską do Soprabolzano. Nie płaciliśmy nic za kolejkę, gdyż nasza musemobil Card umożliwia bezpłatną komunikacją w regionie – również kolejkami górskimi!
Na górę się jedzie dobrych kilka minut. Początkowy odcinek jest bardzo stromy.
Dalej jest bardziej płasko i widoki są olśniewające.
Po wyjściu ze stacji górskiej w Soprabolzano możemy zobaczyć kolejkę, która łączy ze sobą kilka miejscowości: Maria Assunta/Maria Himmelfahrt, Soprabolzano, Costalovara/Wolfsgruben, Stella Renon/Lichtenstern i Collalbo. Ciekawostką jest to, że została zbudowana w 1907 roku. Oczywiście zabytkowy model już nie jeździ, tylko stoi jako eksponat w Collalbo.
My chcieliśmy udać się właśnie do Collalbo, ale wcześniej krótki spacer po okolicy…
… i pamiątkowe zdjęcie.
Do Collalbo jedzie się około 30 minut, może trochę mniej. Dlaczego właśnie ta miejscowość? Bo stamtąd można udać się na pieszo w miejsce, gdzie można podziwiać piaskowe piramidy na górze Renon / Ritten. Jak widać, nie tylko my chcieliśmy zobaczyć ten fenomen.
Owe piramidy to stożkowe kolumny, które osiągają do 30 metrów. Z daleka nie zrobiły na mnie takiego wrażenia jak z bliska. Polecam każdemu!
Podczas tego spaceru postanowiliśmy zintegrować się z górską naturą.
W okolicach piramid znajduje kościół położony na zboczu góry. Kościoły położone na górskich zboczach to bardzo popularny widok.
Były góry, piramidy, zwierzęta i kościoły… no to dla miłośników roślin też się coś znajdzie w okolicy.
Poniżej mapka naszej trasy wraz z krótkimi statystykami.
Nasza droga powrotna do Bolzano przebiegała tak samo. Pociąg z Collalbo Do Soprabolzano, następnie kolejką górską w dół. Podziwialiśmy okolice.
Wszystko to co widziałem na pewno zapadnie mi w pamięci na długie lata. Okolica jest przepiękna. Nawet z pozoru nic ciekawego – czyli winnice – położone w takich miejscach robią wrażenie.
Szybkie spojrzenie na Bolzano z góry. Mimo mało sprzyjającej pogody
Najbardziej wyróżniającą budowlą w Bolzano jest chyba Katedra Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Budowę kościoła w obecnej jego formie rozpoczęli pod koniec XIII w. mistrzowie z Lombardii. Podczas drugiej wojny światowej została poważnie zniszczona wskutek licznych bombardowań. Wieża katedry wznosi się aż na 65 metrów.
Kolejnym punktem naszej dzisiejszej wycieczki było…
… MMM (Messner Mountain Museum) Firmiano, czyli czwarte i główne muzeum górskie Reinholda Messnera. Potocznie zwane zaczarowaną górą. W starych murach tego urokliwego miejsca możemy zobaczyć liczne figurki, rzeźby, obrazy, monety, pamiątki licznych górskich ekspedycji i inne rzeczy związane z historią Południowego Tyrolu. Charakterystycznym dla tego miejsca jest biała wieża, która właśnie skupia się na historii regionu.
Zainteresowały mnie szczególnie te dwie figury. Dokładnie nie wiem, co one przedstawiają, ale być może czytelnicy mi pomogą?
Z tego skalnego zamku rozpościera się widok na miasto Bolzano i jego okolicę. Nie zwracajcie uwagi na statystę, tylko na drugi plan 😉
Z tego miejsca widać również dokładnie halę wspinaczkową Salewa, w której byliśmy dzień wcześniej.
W skalnych komnatach możemy podziwiać duże ilości kryształów. Można je obejrzeć niemal z każdej strony.
Dla mnie, jako miłośnika samolotów, ten widok jest bardzo, ale to bardzo miły dla oka! Wiedziałem, że w Bolzano jest lotnisko z niewielkim ruchem i nie spodziewałem się, że uda mi się sfotografować podchodzący do lądowania samolot. Będąc w Messner Mountain Museum Firmiano miałem przemiłą niespodziankę. Samolot przeleciał mi niemal nad głową, wykonał zwrot o 180 stopni i wylądował.
Mimo terenu górskiego, jak wspominałem we wcześniejszym wpisie, jest tu dużo ścieżek rowerowych. Dodatkowo popularne jest tutaj również kolarstwo. Często widać ubranych na sportowo kolarzy jeżdżących na lepszych rowerach.
Po dosyć długim wypadzie do zamkowo-skalnego muzeum wróciliśmy na Piazza Walther. Jeżeli ktoś chce znać ceny jedzenia w restauracjach na placu to to zdjęcie jest właśnie dla niego. Oczywiście jest to jedna z tańszych restauracji.
Nie byłoby starego miasta bez mnichów. No dobrze – kto wie jak ten mnich się utrzymuje w miejscu?
Mimo zbliżającego się wieczora w niedzielę – Festiwal Miasta Bolzano trwał w najlepsze. Cały czas z każdej ulicy starego miasta dochodziły dźwięki różnych kapel.
Postanowiliśmy zwiedzić jeszcze jedno muzeum, ale istniała duża obawa, że nie zdążymy – ponieważ było czynne do 18 godziny, która zbliżała się wielkimi krokami.
Udało się niemal w ostatniej chwili. Dotarliśmy do South Tyrol Museum of Natural History, gdzie znajdowała się bardzo ciekawa wystawa geologiczna, która opowiadała o powstaniu regionu.
Południowy Tyrol obfituje w kamienie szlachetne. To muzeum tylko to potwierdza. Poniżej kilka z nich, ale w całej galerii poniżej są jeszcze inne zdjęcia.
Jeden eksponat bardzo mnie zaciekawił. Kamień z włosiem. I to nie jest sztuczny twór.
Po odwiedzeniu tego muzeum postanowiliśmy opuścić po 2 i pół dnia pobytu Bolzano. Trudno nam było się rozstać z okolicą, ale czas płynie nieubłaganie i trzeba było ruszać w drogę powrotną. Nawet podczas powrotu zachwycaliśmy się jeszcze widokami.
Postanowiliśmy, że kiedyś musimy tu wrócić. Może tym razem zimą, żeby porównać życie w tym ciekawym miejscu inną porą roku. Więcej informacji o regionie Południowego Tyrolu – http://www.suedtirol.info/pl/
Drogę powrotną zaplanowaliśmy przez Linz lub Wiedeń oraz Bratysławę.Po drodze jechaliśmy między innymi przez Innsbruck. Przed wyjechaniem z Włoch trzeba było zapłacić za autostradę 8,50 euro. Natomiast tuż po wjeździe do Austrii pobierana opłata ponad 6 euro (podsumowanie kosztów będzie w ostatnim artykule z serii „Droga do Bolzano”).
Jako, że było już bardzo późno, trzeba było szukać miejsca na sen. Ale tuż przed dłuższym postojem spontanicznie dowiedzieliśmy Salzburg.
Na tym dzień się zakończył. Kolejny wpis już jutro. Poniżej pełna galeria zdjęć, do której obejrzenia gorąco zachęcam.
(Paweł Jakubowski)
0 komentarzy