Do Bangkoku wybrałem się z 12. osobową grupą z Płocka na Mistrzostwa Świata Cheerleaders. Z Warszawy poprzez Doha polecieliśmy liniami lotniczymi Qatar Airways. Relację z lotu możecie przeczytać w tym wpisie. Pierwsze wrażenia z Bangkoku (niezbyt pozytywne) opisałem na gorąco tu. Kolejny wpis z prawie 400 zdjęciami z Bangkoku pojawił się tu. 13 grudnia br. przedstawiłem Wam relację moim okiem z 7 Mistrzostw Świata Cheerleaders! A dziś czas na opisanie podróży powrotnej.
Lot z Bangkoku do Warszawy miał się odbywać w dwóch etapach. Najpierw godzinie 20:45 z Bangkoku do Dohy w Katarze (QR833), gdzie mieliśmy wylądować o 23:55 czasu lokalnego. Następnie po całonocnym oczekiwaniu o 9:05 z Dohy do Warszawy (QR259), gdzie lądowanie zaplanowano na 13:10.
Kup bilet na lot Qatar Airways
Na lotnisko z naszego obiektu akademickiego STOU zawieziono nas dwoma busami. Jechaliśmy około 45 minut. Na pożegnanie kierowca zrobił nam zdjęcie. Prawdopodobnie dlatego, żeby miał dowód, że nas odstawił na lotnisko całych i zdrowych.
Na lotnisku w Bangkok-Suvarnabhumi można powiedzieć, że miejscami jest pięknie.
Do odlotu mieliśmy jeszcze 3 godziny, więc trzeba było odpocząć.
Po pewnym czasie dołączyły do nas nasze opiekunki, które już de-facto miały wolne,bo opiekowały się nami do dnia wczorajszego. Dziś poświęciły swój wolny czas i po zajęciach na uczelni przyjechały nas pożegnać. Nadszedł czas naszej odprawy – ale kolejka była już na dobrych 20 minut stania. Udało mi się zorganizować odprawę w okienku dla grup, mimo, iż nasze bilety nie były na jednej, a na trzech rezerwacjach. Tu nie było w ogóle kolejki.
W końcu nadszedł czas pożegnania. Popłynęło kilka łez, niektórzy się serdecznie wyściskali – kończy się pewna przygoda, i dla nas, i dla naszych opiekunek.
O tym jak bardzo się z nami zżyły może świadczyć to spontanicznie zrobione zdjęcie 🙂
Po przebrnięciu kontroli paszportowej znów pojawia się ciekawy widok…
… z bliska wygląda to jeszcze bardziej okazale.
Potem trzeba się tylko dostać do naszej bramki, co zajmuje nam dosłownie dwie minuty.
Jak widać, przyszliśmy w samą porę, bo właśnie rozpoczął się boarding.
Tym razem lot ma dużo większe obłożenie niż lot do Bangkoku. Wchodzimy w samym środku stawki. Nie udało się zrobić ładnego zdjęcia wnętrza samolotu, więc zająłem swoje miejsce i od razu mym oczom ukazał się system rozrywki pokładowej Oryx.
Dla każdego pasażera klasy ekonomicznej przygotowane były słuchawki.
Tuż przed samym startem ostatni rzut oka na lotnisko w Bangkoku.
Mapa na ekranie pokazywała dokładną naszą pozycję, godzinę w miejscu odlotu oraz przylotu. Dodatkowo była m.in. informacja, o której godzinie planowo wylądujemy w Doha.
Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie na sam Bangkok…
Po osiągnięciu wysokości przelotowej miał rozpocząć się pierwszy serwis pokładowy. Na zdjęciu poniżej menu (można przeczytać wybierając powiększenie zdjęcia z głównej galerii na dole wpisu). Przy okazji widać również pilota od systemu rozrywki pokładowej.
Mimo, że to klasa ekonomiczna, to byłem bardzo zadowolony z jedzenia. Między innymi sałatka z kukurydzy, fasoli i pomidorów. Do tego bułka, ser, woda, ciepły napój lub/i alkohol – w zależności od potrzeb.
Jako danie główne kurczak, ziemniaki z sosem czosnkowym. A u koleżanki obok taki zestaw.
Przyznam się szczerze, że zbyt wiele nie pamiętam z tego lotu. Nigdy nie śpię w samolocie… Tym razem zasnąłem! Zaraz po jedzeniu. Nie wiem jak to się stało, ale obudziłem się praktycznie tuż przed lądowaniem w Katarze. Ominął mnie drugi serwis pokładowy. Oczywiście nie przeszkadzało mi to, bo się chociaż wyspałem, ale niestety nie mam zdjęcia, żeby pokazać co podano. Po wylądowaniu od razu widać, gdzie jesteśmy. Znajome malowanie samolotów.
Wstajemy z miejsc i udajemy się do wyjścia. Oczywiście nie zostawiliśmy po sobie bałaganu 🙂
Ostatnie spojrzenie na naszego Boeinga 777-300 ER.
Niektórzy jednak pospali by nieco dłużej. W autobusie, którym jechaliśmy do terminalu transferowego (odloty) można było zobaczyć takie oto kwiatki.
Po wejściu do terminalu od razu udajemy się na górę i trzymamy kciuki, aby były miejsca w „strefie ciszy”. Tak! Są! Zajmujemy je, bierzemy koce i ucinamy sobie drzemkę. Mamy tutaj około 9 godzin czekania, więc spokojnie wystarczy na długi sen.
Do prawie nowego Airbusa A320, jak to w Doha, jedziemy autobusem.
Wszystko odbywa się sprawnie. Każdy szybko zajmuje swoje miejsca w środku.
Od razu na moim ekranie rzucają się w oczy różne mapy w systemie rozrywki pokładowej.
Oczywiście jest także nasza aktualna pozycja.
Dziewczyny nawet podczas lotu miały medale na szyi. W samolocie oraz na lotniskach wzbudzały niemałe zainteresowanie. Co to za medale, w jakiej dyscyplinie, itp. Pytań było cała masa.
Podczas kołowania na pas startowy mijamy kilka samolotów Qatar Airways.
Jak widać, samoloty mijaliśmy i z jednej i drugiej strony 🙂
Na tym lotnisku była także wojskowa część. Udało się sfotografować kilka samolotów.
Był także Boeing 787 Dreamliner w hangarze.
Z uwagi na pełen samolot bierzemy długi rozpęd i w górę…
W Katarze, mimo, że jest tam prawie sama pustynia, jest pięknie! Przynajmniej z góry.
Kolejne hotele na ukończeniu.
Po wystartowaniu podłączyłem telefon do ładowania. Bardzo dobry wynalazek gniazdka USB.
W środku dosłownie pachniało nowością.
I standardowo to na co wszyscy czekali – serwis pokładowy.
Tym razem zamówiłem zestaw śniadaniowy, czyli naleśniki z truskawkami, sok pomarańczowy, jogurt truskawkowy, sałatka ze świeżych owoców, bułka + serek. Pycha! Widać, że Qatar Airways dba o brzuchy swoich pasażerów.
Koleżanka obok, oczywiście wzięła co innego niż ja. Kurczak – również z naleśnikiem.
Wracamy do „nieco” chłodniejszego kraju, więc trzeba było popatrzeć na piękne i błękitne niebo.
Nad Polską już nie było tak kolorowo. Aż wstyd się przyznać, ale ten lot prawie cały również przespałem!
A na pewno nie było tak ciepło! Szaro, buro, mróz – świetnie!
Czas wrócić do rzeczywistości.
W Warszawie lądujemy o czasie. Zabieramy swoje bagaże, które doleciały w całości. Na terenie lotniska czekają na nas dwa samochody, którymi wracamy do Płocka.
Pamiętajcie! Tanich noclegów szukamy na: HotelsCombined.com oraz Booking.com.
Podsumowując moje 4 loty z Qatar Airways mogę śmiało stwierdzić, że były to do tej pory najlepsze moje loty. Czego sobie i Wam życzę? Oby więcej i częściej! 🙂
(Paweł Jakubowski)
2 komentarze