Z czym Wam się kojarzy nazwa John Burg? Z niczym? Może z jakimś filmem? Dopóki nie jesteście z Kielc lub nie interesujecie kulinariami, a konkretniej burgerami to prawdopodobnie z niczym. Czas to zmienić. Zachęcony wpisem na Street Food Polska postanowiłem sam odwiedzić JB. Po obejrzeniu zdjęć na pewno już na zawsze John Burg będzie się Wam kojarzył z kielecką burgerową restauracją.
Już po wejściu do lokalu da się zauważyć przyjemny wystrój wnętrza – dużo drewna i takiej surowości, którą lubię. Jak dla mnie jest minimalnie za ciemno, ale to oczywiście taka subiektywna opinia.
Po zajęciu stolika podeszła do nas uśmiechnięta kelnerka, ale jako że byliśmy z dzieckiem musieliśmy trochę dłużej się zastanowić co zamówić.
Byliśmy bardzo głodni, przynajmniej ja, bo od śniadania w hotelu ibis Centrum Kielce (który wkrótce opiszę) nic nie jadłem.
Żeby nie było, że jestem tylko burgero-żerny na start zamówiłem zupę Moeraki, która kosztowała 8 zł. Jest to zupa serowa o intensywnym smaku z klopsikami z wołowiny Black Angus. Takiej zupy jeszcze nigdzie nie jadłem, naprawdę bardzo pyszna. Kolega zamówił zupę kremową pomidorowo-paprykową z grzankami, która również kosztowała 8 zł. Konsystencja jak najbardziej przypominała krem i jej smak był nie mniej intensywny od Moeraki. Serwowana była z kostkami sera feta i grzankami. Pycha.
Zupa Meoraki (8 zł)
Zupa kremowa pomidorowo-paprykowa z grzankami (8 zł)
Marta zamówiła sałatkę Cezar z serem Grana Padano, grzankami i sosem z anchois (19 zł). Nie było się do czego przyczepić. Z tego co słyszałem to bardzo smakowała.
Dla Mikiego zamówiliśmy panierowane fileciki z kurczaka (9 zł) oraz frytki z keczupem (7 zł). Smak zdecydowanie lepszy niż w restauracjach typowo fast-foodowych.
Co ciekawe przy okazji wizyty z dzieckiem od razu na dzień dobry Pani z obsługi przyniosła nam do stolika dziecięcy zestaw do malowania – kolorowanka wraz z kredkami i kubkiem. Bardzo fajny pomysł, żeby chociaż na chwilę zająć czymś dziecko. Niestety kubek nie został w naszych rękach – musieliśmy go oddać 😉 A szkoda!
Kolejno przyszedł czas na zamówienie czegoś konkretnego. Ciężko było się zdecydować, bo wszystkie burgery (i steki) były atrakcyjne.
Ja zamówiłem JB Lamp Burger w Open Formula (29 zł). Co to jest ta Open Formula? W zestawie są frytki i można samemu nakładać dodatki – czyli można powiedzieć tzw. „jesz ile chcesz”. Dodatkami były różnego rodzaju warzywa i sosy. Można było skompletować sobie np. kolejną sałatkę. Tego burgera już chyba nie ma w menu, a szkoda bo jagnięcinę bardzo lubię! Co od razu rzuciło się w oczy? Bułka. Pyszna bułka. Nawet sam jej wygląd jest bardzo apetyczny. Ciężko opisywać coś, co było świetne… a taki właśnie był ten burger. Jak widać na zdjęciu był podany z buraczkami.
Drugim burgerem, który zamówiła Edyta był JB Classic duży z frytkami. (25 zł). W środku ogórek, pomidor, cebula i sałata, oczywiście z dodatkiem sera cheddar. Głównym aktorem była tutaj wołowina Black Angus. Smakował tak samo jak wyglądał – myślę, że świetnie!
Marcin jak zauważył, że zamówiliśmy już sałatkę i dwa burgery postanowił zjeść coś bardzo konkretnego – JB New Zealand Lamb Steak (stek z nowozelandzkiej jagnięciny) również w Open Formula (37 zł). Z tego co widziałem to mu bardzo smakował, ale może sam wypowie się w jakimś komentarzu jak cudem przeczyta ten wpis.
Trzeba przyznać, że smak oferowanych przez restaurację John Burg potraw jest rewelacyjny. Myślę, że w wielu miastach brakuje tak przestronnego i zarazem dobrego lokalu z takim dobrym jedzeniem. To miejsce wyróżnia dodatkowo sympatyczna, miła obsługa. Jak będę ponownie w Kielcach postaram się tam wrócić, chyba że znajdę inny lokal godny polecenia.
John Burg
Adres: Galeria ECHO, Świętokrzyska 20, Kielce
WWW: www.johnburg.pl
FB: https://www.facebook.com/JohnBurgRestaurant
Menu: http://johnburg.pl/JB_menu_www.pdf
(Paweł Jakubowski)
0 komentarzy